piątek, 7 marca 2014

6. It's in your eyes…

*Faith*
Po porannym spotkaniu z Harry’m nadal nie odzyskałam jeszcze trzeźwości rozumu. Za każdym razem wychodzenie z szoku po zobaczeniu kędzierzawego chłopaka zajmuje mi wiele czasu, a nawet graniczy z cudem. Nie mogę zaprzeczać, że Harry ma w sobie coś intrygującego, coś co sprawia, że chcę poznać go bliżej, jednak nie mogę ignorować strachu, który za każdym razem pojawia się we mnie wraz ze spojrzeniem na niego.
Westchnęłam i poprawiłam bransoletki na nadgarstku, które zakrywały siniaki przypominające mi o mocnym uścisku chłopaka z piątkowej nocy. Nie, nie mogę o tym myśleć, nie mogę pozwolić mu się zastraszyć. Eh, przecież ja już to zrobiłam. Z głośnym trzaskiem zamknęłam za sobą drzwi frontowe i potrząsnęłam głową wyrzucając z niej nieprzyjemne myśli. Bez sensu jest się nimi katować. Póki co mam spokój, Harry narazie zniknął z mojego życia, nawet jeżeli jest to tylko kilka godzin. Szybko ściągnęłam trampki i poprawiając włosy weszłam do salonu, gdzie miałam nadzieję zastać tatę.
- Wróci… - zaczęłam, ale kiedy zobaczyłam osobę, która siedziała wśród papierów, naprzeciwko mojego ojca, zamilkłam. CO?! – łam… - dokończyłam niepewnie. Jestem pewna, że mój pytający wzrok, który natychmiast powędrował na Harry’ego to było coś w stylu ‘co ty tu do cholery robisz?!’.
Tak, to nie był sen…. Rzeczywistością było to, że Harry i mój tata siedzieli razem w salonie, przy stole, przeglądając jakieś papiery i oboje patrzyli na mnie wyczekująco. Dodajmy, że ten kędzierzawy chłopak miał na ustach ten swój uśmieszek, który nigdy nie schodził z jego ust, pomijając jedynie jego momenty furii. Cholera jasna! Co on tu robi?! Naprawdę przestaje mnie to bawić! Chwila, mnie przecież to nigdy nie bawiło.
- Cześć, Faith. – wyszczerzył się Harry.
- Cześć. – odpowiedziałam, siląc się na miły ton. Nie chciałam po prostu robić scen przy tacie, ale obiecuję, że później i tak dopadnę tego kędzierzawego idiotę! Ugh, co ja gadam, przecież później tak, czy tak to on dopadnie mnie, smutna prawda.
- To ty Faith znasz się z panem Stylesem? – spytał zaskoczony mój tata. Uwierz tato, zrobiłabym wszystko żeby w tym momencie móc odpowiedzieć ‘nie’ zgodnie z prawdą. Po drugie… PAN Styles? W życiu bym go tak nie nazwała. Przecież to idiota.
- Tak, poznaliśmy się kilka dni temu. Mamy wspólnych znajomych. – uśmiechnęłam się sztucznie, mając nadzieję, że mój uśmiech zachowuje choć resztki wyglądu szczerości.
- Dokładnie. – odparł Harry, przeglądając jeszcze szybko kilka kartek, które trzymał w ręku, a następnie ułożył je zwinnie. – No cóż, panie Wesley, sądzę że znam już każdy szczegół tej sprawy, z którą miałem się zapoznać. – uśmiechnął się. Słodka ignorancja, którą właśnie Styles mnie uraczył, jest najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w ostatnich dniach, naprawdę.
- Również tak myślę. W takim razie skoro wszystko załatwione, czekam na telefon od pana siostry. Proszę pozdrowić Gemmę i życzyć jej powrotu do zdrowia. – uśmiechnął się mój tata, zbierając wszystkie papiery i szybko składając je w jedną stertę. Co!? Gemma to siostra Harry’ego? Ta urocza brunetka, która kilka lat temu odbywała prawnicze praktyki u mojego ojca, a teraz z nim współpracuje? Tak tylko mówię – Harry’ego podmienili.
- Oczywiście, pozdrowię, dziękuję. – uśmiechnął się. Pomyśleć, że on zna takie formy grzecznościowe. Mimo wszystko, nawet teraz cień prawdziwego charakteru Harry’ego widoczny jest na jego twarzy, przez ten jego zawadiacki uśmieszek i dziwne błyski w oczach. – Miałbym jeszcze prośbę do pana, związaną z Faith. – odezwał się ponownie po chwili ciszy. Po prostu zastygłam w miejscu, czekając na to jakie słowa jako następne wydostaną się z ust Harry’ego. Pusto wpatrywałam się w kędzierzawego chłopaka, kompletnie się w tym wszystkim już gubiąc. Co on kombinuje?
- W takim razie słucham. – odparł mój tata.
- Chciałbym zabrać dzisiaj wieczorem Faith na randkę i po prostu chciałem zapytać, czy pan się zgadza. – powiedział spokojnie Harry, zważając na każde słowo i uśmiechając się przyjaźnie do mojego taty. CO?
- Oczywiście, jeżeli tylko Faith się zgodzi, to nie ma problemu. – uśmiechnął się serdecznie mój tata. No tak, mój rodziciel totalnie nie miał pojęcia jaki tak naprawdę jest Harry, przecież dla niego chłopak był znany jedynie jako brat jego uroczej współpracownicy, który ponad to zachowywał się w stosunku do niego bardzo kulturalnie. Cholera, mam przechlapane. – Zostawię was samych, porozmawiajcie sobie spokojnie, na osobności. – dodał, po czym pożegnał się z Harry’m i opuścił salon. Tego momentu bałam się najbardziej, zostania sam na sam z… NIM. Dzięki, tato.
Kiedy tylko usłyszałam trzask drzwi w pokoju na górze, gdzie udał się zapewne mój rodziciel, Harry zrobił kilka kroków w moją stronę. Nie ruszałam się nawet z miejsca, po prostu stałam i czekałam, aż kolejny raz poczuję go przy sobie, zdecydowanie za blisko. Nie myliłam się. Sekundę później moja drobna osoba była przyciskana do ściany przez górującą sylwetkę Harry’ego. Chłopak pochylał się nade mną swoje szmaragdowe tęczówki wpatrując we mnie.
- Bądź grzeczną dziewczynką i nie rób problemów. Ty, ja, dziś, kolacja, randka. Noi załóż coś seksownego dla mnie. – wymruczał mi do ucha Harry, kładąc ręce na moich biodrach. 
- Nigdzie z tobą nie pójdę. – syknęłam, czego od razu pożałowałam. Moje ciało bez zapowiedzenia mocniej zderzyło się ze ścianą, sprawiając mi tym ból. Sylwetka chłopaka zaczynała z coraz większym impetem na mnie napierać, a ja byłam istnie wgniatana przez niego w ścianę.
- Myślę, że powiedziałem ci wyraźnie, że dzisiaj idziesz ze mną na kolację. Zrozumiałaś? – powiedział ostrym tonem, który wyrażał ‘nawet nie próbuj mi się sprzeciwiać’. Odwróciłam wzrok od jego tęczówek i starałam się odsunąć chłopaka od siebie, ale on mimo moich starań wydawał się ani drgnąć, a jeszcze mocniej napierać na mnie. – Nie szarp się, mała. I tak ci to nic nie da. – dodał z tym swoim uśmieszkiem, który jak zawsze oznaczał jego pewność dominacji. Tak, dominował nade mną, a ja nie miałam z nim szans. Już dużo razy mi to udowodnił, a ja nie potrafiłam tego zmienić. – Swoją drogą powiem ci, że na początku zależało mi tylko żeby zobaczyć ten twój wisiorek, ale wiesz co? Polowanie w ten sposób na ciebie podoba mi się… Dawno nie miałem takiej zabawy w tym, żeby kogoś zdobyć. A ten wisiorek wraz z tobą będzie moją nagrodą, maleńka. – wyszeptał mi do ucha.
- Jesteś okropny! Nienawidzę cię! – wydusiłam z trudem przez nasilający się od mocnego przywierania do ściany ból mojego ciała.
- Oh, pochlebiasz mi i sprawiasz, że polowanie na ciebie jest jeszcze bardziej podniecające. – wychrypiał. – Do zobaczenia o siódmej, maleńka. – dodał, po czym natychmiast oderwał swoje ciało ode mnie, dając mi ukojenie i możliwość łatwiejszego złapania oddechu. Patrzyłam na niego ciągle oczami przepełnionymi strachem, a on jedynie puścił mi oczko i wyszedł z mojego domu, kolejny raz zostawiając mnie osłupiałą.

_____________________________________________________
Wowowowowowowow wreszcie coś dodałam! O.o Krejzolsko! XD
Pisanie tego ↑ trochę mi zajęło, ale teraz będę dodawała rozdziały częściej!
(Obym tylko miała dla kogo pisać! :3)
Oki, więc nie przedłużając...
4 komentarze = następny rozdział!
P.S. Kliknij tu jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach.

4 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się Twoja twórczość, oby tak dalej, czekam na następne rozdziały! x MK. x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 ~@heroineNIaller

    OdpowiedzUsuń
  3. oo świetny rozdział ! Czekam na kolejne ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No to jestem 4 :D Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń