sobota, 2 sierpnia 2014

10. I believe in you...

*Harry*
Zazdrość.
Uczucie tak cholernie przeze mnie zapomniane szturmem owładnęło cały moj umysł, kiedy zobaczyłem jak ciemnowłosy dupek rozmawia z Faith.
Powinienem był to wszystko zatrzymać już dawno, powinienem był odpuścić. Jednak teraz, gdy znów jestem wystawiony na próbę, gdy znów jestem narażony na uczuciowe zniszczenie, nie mam siły tak zwyczajnie się odwrócić. Poświęciłem już dla Faith swoją obojętność, teraz czas, by ona zaprzepaściła swoje uczucia dla mnie. Chcę tylko rozwiązania tej chorej tajemnicy, nie chcę jej, ani jej serca.
Przymknąłem oczy, starając się uspokoić. Nie mogę, kurwa, nie mogę dać mu się sprowokować, bo to będzie oznaczało dla mnie oglądanie świata przez kraty w oknach.
- But first... let me take a selfie! - po autokarze rozległ się głos tego gnoja i śmiech Faith.
Zazdrość bawi się mną w najlepsze, testując moją wytrzymałość. To jest, kurwa, chore.
Co takiego ma on, czego nie mam ja?
Dlaczego przy każdym jednym słowie obdarowywany jest szczerym uśmiechem Faith?
Dlaczego to właśnie on słyszy jej słodki, jak echem odbijający się w głowie śmiech? Dlaczego przy mnie ten piękny dźwięk zamienia się w płacz? Czy on opowiada jej tak dobre żarty? Nie, napewno nie... jestem pewny, że Faith śmieje się z nich tylko z grzeczności.
Mógłbym być lepszy od niego. Potrafiłbym rozbawić ją jeszcze bardziej. Potrafiłbym tak samo troskliwie objąć ją ramieniem i przytulić. Potrafiłbym sprawić, że byłaby szczęśliwsza.
Czy wogóle jest szczęśliwa, teraz, przy nim? Czy tak wygląda jej szczęście? Jeśli nie, to jak ono się objawia?
Nie wiem, kurwa, nie wiem, bo nigdy nie widziałem jej szczęśliwej.
Chciałbym móc wiedzieć, dlaczego jej domniemane szczęście, przy mnie zawsze zamienia się w przerażenie.
Dość.
Moje życie przypomina jeden wielki pieprzony bałagan.
Moje myśli składają się z setki całkowicie kontrastowych urywków.
Ja już, kurwa, wariuję.
Wpierw mówię sobie, że nie chcę jej, jej miłości, jej serca. Potem myślę sobie, że mógłbym być dla niej lepszy od jakiegoś miłego, troskliwego kretyna. Ostatecznie stwierdzam, że może jednak trochę jej chcę przy sobie, tak jak facet pragnie kobiety.
Co ona ze mną zrobiła? Przez ostatnie pieprzone lata nikt nie dał rady wykrzesać ze mnie nawet odrobiny emocji, a ta dziewczyna pojawiła się znikąd w moim życiu i wszystko przewróciła do góry nogami.
Dość.
*Faith*
- Harry? - położyłam dłoń na jego ramieniu, na co wzdrygnął się, łapiąc samoobronnie moją dłoń. Cicho pisnęłam z zaskoczenia, a on otworzył oczy. - Zaraz będziemy na lotnisku.
- Przepraszam, to był odruch. Zamyśliłem się. - westchnął i uśmiechnął się słabo, puszczając moją dłoń.
- Czy wszys... zresztą, nieważne. - nie chcę, by znów się na mnie wkurzył.
- Faith, możesz zapytać mnie o co tylko chcesz, nie musisz się mnie bać. - brzmi smutniej niż zazwyczaj, kiedy tak nostalgicznie odwraca wzrok w stronę szyby.
Czasem mam wrażenie, że Harry czyta mi w myślach.
- Czy wszystko jest w porządku?
- Mhm. - odpowiedział krótko. - Nie musisz ze mną siedzieć, jeśli tego nie chcesz, KOLEGA na ciebie czeka. - duma kolejny raz wzięła nad nim górę.
- O co ci chodzi? O Jay'a?
- Faith, jeżeli masz zamiar mnie wkurzyć to daruj sobie, dobrze? - wszedł mi w słowo. - Naprawdę jestem na skraju cierpliwości, więc mnie, kurwa, bardziej nie testuj.
- Dobrze. - rzuciłam słabo, wstając z fotela i zabierając swoją dłoń z jego ramienia. Nie zamierzam się mu narzucać.
Rozejrzałam się po pojeździe, który okazał się być już całkowicie opustoszały. Tak się przejęłam Harry'm, że nie zauważyłam, że jesteśmy już na lotnisku, a wszyscy uczniowie opuścili autokar.
~*~
- Wszystkich straszysz, przestań, proszę. - poprosiłam, podchodząc do Harry'ego opierającego się o jedną ze ścian lotniska. Wyglądał na nieźle wkurzonego, co wywoływało we mnie mieszane uczucie niepokoju i zmartwienia.
- Z czym mam przestać? Przecież nikomu nie robię krzywdy. - westchnął, przenosząc na mnie swoje przeszywająco zielone spojrzenie.
- Wyglądasz jakbyś miał zamiar kogoś zabić spojrzeniem.
- Mam sobie oczy wydłubać, żeby przestać ich straszyć? - wywrócił oczami. Mimo irytacji, jego cierpliwość jest zaskakująca. - Wracaj do kolegów, pewnie już się zakładają o to, ile czasu mi zajmie uderzenie cię. - zranienie było wyczuwalne w jego głosie, dając mi do zrozumienia, że dziś Harry ma dużo bardziej refleksyjny humor, niż zazwyczaj. Chyba nigdy tak naprawdę nie zastanawiałam się, co musi czuć, widząc paniczne przerażenie, które wywołuje w nastolatkach. Rozbawienie tym jest tylko powierzchowne, wiem, że pod powierzchnią usłaną jego dumą to wszystko zostawia na nim rysę. Rysę, która tylko wzmacnia jego odcinanie się od wszystkiego i wszystkich.
- Nie uderzysz mnie. Jesteś jaki jesteś, ale wiem, że nigdy nie podniósłbyś ręki na dziewczynę.
- Wow, nie masz mnie za najgorszego potwora? Nowość.
- Przepraszam.
- Za co?
- Ja... sama już nie wiem... ugh, po prostu już pójdę. - przepraszam za to, że jestem suką, która przyprawia cię o więcej rys pod powierzchnią bezuczuciowego drania...
- Nie, Faith, nie idź, proszę, zostań. - poprosił, więc zostałam. Chcę nacieszyć się jego łatwo ulotnym spokojem, chcę go zrozumieć.
- Powiesz mi co się dzieje? - spytałam łagodnie, sięgając po dłoń Harry'ego zaciśniętą w pięść. Chłopak dokładnie obserwował każdy mój ruch, gdy opuszkami palców wodziłam wzdłuż jego pobielałych kostek. Gładziłam je, lekko pocierałam. Dokładnie mu się przyglądałam, widząc jak rysy jego twarzy łagodnieją. Nie odezwał się. Delikatnie spróbowałam wsunąć palec, pod jego palce przyciśnięte do wnętrza dłoni. Harry z rezerwą pozwolił mi na to, nie wiedząc do czego zmierzam. Uśmiechnął się delikatnie, jakby dając mi tym pozwolenie na kontynuowanie. Powoli rozluźniałam jego uścisk, delikatnie odciągając każdy jeden palec od jego dłoni.
- Dlaczego to robisz, Faith? Dlaczego jesteś dla mnie taka miła, gdy ja zachowuję się jak skurwiel? - szepnął.
- Bo wiem, że jest w tobie dużo dobrego, Harry. - odparłam równie cicho, łapiąc chłopaka za rękę. - Powiesz mi, co sprawiło, że byłeś taki spięty?
- Byłem zwyczajnie zazdrosny, Faith. - to było ostatnie, co spodziewałam się usłyszeć.
- O mnie?
- To dla ciebie tu jestem.
- Nie możesz się tak wkurzać za każdym razem, gdy będę tylko wygłupiała się z przyjacielem. Jay i ja robimy to codziennie w szkole, to nic wielkiego. - zapewniłam, delikatnie głaszcząc dłoń Harry'ego kciukiem.
- Chcę cię poznać, Faith. I chcę, żebyś ty poznała mnie. Daj mi na to szansę. - poprosił po chwili ciszy. Nie odezwałam się, patrząc mu ciągle w oczy. Tak bardzo chcę wierzyć każdemu jego słowu. - Bądź moja i tylko moja na tej wycieczce. - szepnął, pochylając się nade mną. Krótki i czuły pocałunek, który złożył na moich ustach sprawił, że moje serce zabiło szybciej. Dopiero teraz dotarło do mnie jak cholernie mocno pragnęłam usłyszeć takie słowa właśnie od niego.

3 komentarze:

  1. Awwww...
    Ten pocalunek isnxjxjsj.
    Harry zazdrosny ksnxhxj.
    Kocham ten rozdzial!
    Ciekawe co bedzie sie dzialo na tej wycieczce. ;)
    Czekam nn ;3
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww Heri zazdrosny :') xx

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boziuuuuuuu! Tak! Tak! Tak! Z każdym rozdziałem to jest bardziej wciągające i profesjonalnie! Mam nadzieję na jak najszybsze dodanie kolejnego rozdziału ��� �� ��.
    @bbetterthanyou

    OdpowiedzUsuń